Wywiad z Tolą

Więzienie, cela pięcioosobowa. Zamknięta 23 godziny na dobę. Co można robić i myśleć w takim miejscu, o którym większość społeczeństwa sądzi, że siedzą w nim sami zwyrodnialcy. Ja wiem, że tak nie jest, ale chcę też innym pokazać, że mamy uczucia i marzenia. Postanowiłam zrobić wywiad z moją koleżanką z celi Tolą (Dadą).

Siedzi przede mną dziewczyna z burzą loków, niewysoka. Ma bardzo ładną buzię, choć często smutną, a może raczej zamyśloną. Za trzy miesiące idzie do domu i to chyba najgorszy czas w odsiadce: z jednej strony się cieszysz, że to jeszcze tylko parę dni, ale jednak zaczynają się problemy z rozmyślaniem nad tym, co dalej.

Magda: Ile masz lat?

Dada: 32.

Jaki jesteś znak zodiaku?

Rak.

Czy masz jakieś znaki szczególne? Ja wiem, że masz, bo widzę, ale powiedz Czytelnikom.

Moje ciało to jeden wielki znak szczególny (śmiech).

A tak poważnie?

Mam pocięte całe ręce i kilka buraków na ciele, czyli tatuaży, które nie wiadomo co oznaczają. To błędy młodości.

Czego bardziej żałujesz: tatuaży czy pociętych rąk?

Pociętych rąk, bo z tatuażami mogę jeszcze coś zrobić, a z pociętymi rękami nie bardzo.

Dlaczego tak oszpeciłaś swoje ciało?

Ponieważ nie potrafię poradzić sobie w inny sposób z emocjami.

A próbowałaś?

Tak, chodziłam do psychologów. Ale niestety nie pomogło.

Pamiętasz, kiedy pierwszy raz się pocięłaś? Żałujesz tego?

Miałam 11 lat, byłam w domu dziecka, miałam wtedy bardzo stresową sytuację, w której byłam bezsilna i nawet nie wiem, skąd mi to przyszło do głowy. Żałuję tego bardzo, ale nie wiem, czy jeszcze kiedyś tego znowu nie zrobię. Mam bardzo utrudnione życie przez te ręce, chociażby przy znalezieniu pracy. Muszę zawsze chodzić w długim rękawie, w lato jest to strasznie uciążliwe.

Niestety nasz wywiad zostaje przerwany, musimy wyjść, bo będzie robione przeszukanie celi. Siedząc w pomieszczeniu, gdzie czekamy na zakończenie przeszukania, myślę cały czas, jakie mam zadać Toli pytania, układam je sobie w głowie. Po 40 minutach wracamy i zaczynamy dalszą część wywiadu.

Od kiedy teraz przebywasz w zakładzie karnym?

Od maja 2015 roku.

Który to Twój pobyt w więzieniu?

Piąty. Myślę, że już ostatni.

Za co przeważnie trafiałaś do więzienia?

Za przestępstwa przeciwko mieniu.

Czego bardziej żałujesz: przestępstw popełnianych czy czasu straconego w więzieniu?

Bardziej przestępstw.

Na pewno? Wiesz, sami swoi, powiedz prawdę (śmiech).

Tak. Ponieważ w czasie odbywania kary poznałam tutaj bardzo dużo wartościowych ludzi, których nigdy bym nie spotkała na wolności.

Masz chłopaka? (Dada śmieje się, gdy zadaję jej to pytanie).

Mam. Bogu dziękuję za niego.

Czeka na Ciebie?

Jako jedyny.

Czyli nie masz nikogo poza nim?

Nie mam, choć chciałabym.

Kochasz go?

Nie wiem, czy to można nazwać miłością… (cisza) Ale uwielbiam być blisko niego. Nie wyobrażam sobie tego, jak by go nie było.

Dobry jest dla Ciebie?

Nie mogę powiedzieć, że nie, bo Ty się na mnie obrazisz, zawsze go bronisz (śmiech). Jest wyjątkowy!

O czym marzysz? Bez zbereźnych rzeczy (śmiech)!

Dlaczego tak mówisz?! Co ludzie o mnie pomyślą (śmiech). Masz prawo, w sumie w tej chwili jesteś dziennikarką (śmiech). Tak, mam marzenie mieć własny dom, którego nigdy nie miałam.

Jaki on miałby być?

Nieważne jaki, ważne, żeby był tylko mój!

Ale jak sobie wyobrażasz taki swój wymarzony?

Patrz, jak drążysz. No poczekaj, aż ci odpowiem! (śmiech).

Czekam, mam czas, jeszcze parę lat tu spędzę, w przeciwieństwie do Ciebie (śmiech).

Tłumaczę Ci, że nawet gdybym dostała 17 metrów, to już jest dla mnie spełnienie marzeń.

Ale co pijesz do moich 17 metrów (śmiech)?

W życiu bym się nie odważyła, ksywa Twoja, Korba, mówi sama za siebie (śmiech).

Za trzy miesiące idziesz do domu. Co dalej?

Hm… Powiem tak: mam duży bałagan w głowie. Z jednej strony się cieszę, z drugiej – obawiam, że to, co sobie zaplanowałam, kolejny raz się nie powiedzie.

Masz jakieś konkretne plany?

Tak, idę na wieś zbierać jabłka… Nie pisz tego (śmiech)!

Dlaczego? Wstydzisz się?

Nie, tylko chciałabym gdzie indziej pracować. Nie jest to moja wymarzona praca.

Ale chyba dobrze, że w ogóle jest praca po wyjściu z więzienia. Nie wszyscy mają pracę po wyjściu.

Uważam, że to ich wybór, jak się chce, to się zawsze znajdzie pracę. Skończyłam tylko pięć klas, a wszędzie sobie poradzę.

Znaczy w pracy?

No tak.

A gdzie pracowałaś?

Jako sprzątaczka, w barze, nie omieszkam powiedzieć, że byłam też świniarką.

Poważnie?

Tak, a co, wstyd to? Praca jak każda inna, tylko trochę śmierdząca. Ale pomyśl, jak potem jesz i wiesz, co jesz (śmiech).

Lubiłaś te swoje świnki?

Jak były małe – owszem, takie różowe, milusie.

Nie miałaś wyrzutów, jak je później jadłaś?

Nie, dlaczego? Jestem typową wieśniarą z krwi i kości, czego nie da się ukryć (śmiech). Od małego byłam uczona, że świnka to szynka (śmiech).

No tak, zapomniałam się Ciebie na początku zapytać, skąd jesteś. Bo, wiesz, siedzimy w Warszawie i zazwyczaj siedzą tu same warszawianki i Ciebie też potraktowałam jak rodowitą warszawiankę, a Ty przecież jesteś z Łowicza, tak?

Dobrze, że o tym wspomniałaś, bo dziwnie się tu czułam, na każdej celi prawie sama Warszawa. Gdy pytałam dziewczyn, czy wiedzą, gdzie jest Łowicz, to znały go tylko z sosów Łowicz i tego, że jest tam męski kryminał. Wyobrażasz to sobie! A przecież Łowicz słynie z pięknych kościołów oraz strojów łowickich, tak zwanych pasiaków.

Kochasz to swoje miasto, co? Mogłabyś o nim długo opowiadać?

Niekoniecznie. Od kilku lat mieszkam w stolicy, a o Łowiczu wiem, ponieważ się tam urodziłam i chciałam wiedzieć, skąd pochodzę.

Czego nauczyło Cię więzienie?

Na pewno spokorniałam i nauczyłam się, że trzeba doceniać każdą chwilę spędzoną na wolności.

Tylko tego?

Chyba tak, więcej nie mogę Ci powiedzieć.

Mi możesz powiedzieć, przecież znamy się od kilku lat. Myślałam, że wszystko sobie mówimy (śmiech).

Może kiedyś Ci powiem. Teraz obawiam się, że może włączyć Ci się macierzyństwo, przecież już raz mówiłaś, że zadzwonisz do mojego chłopaka (śmiech).

Ale to tylko w trosce o Twoje dobro, bo miałaś bardzo głupi pomysł. Już wiem, czego nauczyło Cię więzienie (śmiech). To tak na koniec powiedz mi, skąd jest ta Twoja ksywka “Tola”?

Przecież wiesz, po co głupio pytasz?

Ja wiem, ale inni nie wiedzą. Dawaj, szybko mów, bo noc nas z tym wywiadem zastała, światło zgasili i już prawie nic nie widzę…

Nie wiem. Na pewno dała mi ją koleżanka nasza wspólna, znaczy się Twoja przyjaciółka, ale jaka to była sytuacja, to dokładnie nie pamiętam. Chyba z filmu “Pierwsza miłość”.

Mi to się Tola kojarzy z koleżanką Bolka i Lolka, bo Ty w sumie to taka Tola jesteś, milusia, mięciusia, bardzo dobry człowiek z Ciebie.

Magda